Dawno,
dawno temu w malowniczej krainie skąpanej w cypryjskim słońcu żyła sobie branka
Sonia, zamknięta w murach pilnie strzeżonej twierdzy. Dniami i nocami wypłakiwała oczy z tęsknoty
za dzielnym rycerzem Raulem- jednym, który mógłby uwolnić ją ze znienawidzonego
więzienia.
Oto na rynku
wydawniczym pojawiła się nowa książka autorki „Poczekajki” o tajemniczym tytule
„Mistrz”. Sięgnęłam po tę powieść,
przyznaję z nutą niedowierzania, trochę przekory, jakoże jestem świeżo po
lekturze trylogii E L James czyli słynnego Grey’a. Mogę z czystym sumieniem ogłosić wszem i
wobec: „Mistrz” polskim Grey’em z
pewnością nie jest. Nie można i nie
powinno się go przez pryzmat tej amerykańskiej serii oceniać. Powieść Katarzyny
Michalak to zjawisko same w sobie: ciekawe
i świeże, niebanalne. Tak więc autorka lekkich i przyjemnych kobiecych powieści
sięga do mroków ludzkiej duszy, robi to jednak z właściwą sobie wrażliwością i
taktem. Nie rezygnuje jednak z konwencji baśni , używanej we wcześniejszych
swoich książkach. W baśniach zawsze
zwycięża dobro, zło zostaje pokonane i wystawione na pośmiewisko. W głębi duszy
każdy z nas tęskni za taką wizją świata. Z
całym przekonaniem mogę stwierdzić , ze „Mistrz” jest jak zwierciadło, w
którym możemy się przejrzeć, skonfrontować z naszymi najgłębszymi pragnieniami, nie bać się do nich przyznać,
pozbyć się „głupiego” wstydu i zażenowania. Nic co ludzkie, co mieści się w
człowieczej naturze nie jest mi obce.
Różne, przeróżne odsłony człowieczej duszy odkryłam w książce pani Kasi.
Bohaterowie powieści
Katarzyny Michalak przechodzą długą drogę, by zrozumieć, co jest naprawdę dla
nich ważne. Autorka odkrywa przed nami także kolejną słodko-gorzką prawdę o
życiu: dobro i szczęście muszą zostać okupione cierpieniem.Wartka akcja, malownicze
krajobrazy, sensacyjna fabuła -
scenariusz prawie jak z hollywoodzkiego filmu - to wszystko znajdziemy w „Mistrzu”. Niezwykle wyraziste, charakterystyczne
postacie – poczynając od niewinnej Soni na drapieżnej, demonicznej Andżelice
kończąc dodają powieści pikanterii. W
samych imionach bohaterek doszukiwać się można wyrafinowanej symboliki: Sonia z
greckiego „Sophia” czyli mądrość, rozwaga, czystość. Andżelika zaś, Angela –
anioł, a raczej demon seksu, wulkan pożądania.
Obie postacie mocno ze sobą kontrastują, paradoksalnie nawzajem się
uzupełniając. Wysuwa się z tego następujący wniosek: świata nie można
postrzegać tylko i wyłącznie w odcieniach czerni czy bieli. Człowieczeństwo
„Mistrza” ma wiele odcieni i na szczęście nie są to odcienie szarości, a cała
feeria barw.
Erotyczne
sceny w „Mistrzu” są bardzo wysublimowane,
momentami niemal mistyczne.
Całość dopełnia barwne i plastyczne obrazowanie, co zawdzięczamy
doskonale dopracowanemu warsztatowi pisarskiemu autorki. Więcej Ci nie zdradzę,
Drogi Czytelniku. Czytaj i delektuj się.
Pewnego
dnia księżniczka niespodziewanie opuściła swoją twierdzę. Jak się później miało
okazać, było to jedyne bezpieczne miejsce w tej zwodniczo pięknej krainie.
Poznała jednak smak miłości i rozkoszy.
Za to będzie mu wdzięczna. Na zawsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz