sobota, 2 lutego 2013

Pięćdziesiąt odcieni człowieczeństwa według Katarzyny Michalak


Dawno, dawno temu w malowniczej krainie skąpanej w cypryjskim słońcu żyła sobie branka Sonia, zamknięta w murach pilnie strzeżonej twierdzy.  Dniami i nocami wypłakiwała oczy z tęsknoty za dzielnym rycerzem Raulem- jednym, który mógłby uwolnić ją ze znienawidzonego więzienia. 

Oto na rynku wydawniczym pojawiła się nowa książka autorki „Poczekajki” o tajemniczym tytule „Mistrz”.  Sięgnęłam po tę powieść, przyznaję z nutą niedowierzania, trochę przekory, jakoże jestem świeżo po lekturze trylogii E L James czyli słynnego Grey’a.  Mogę z czystym sumieniem ogłosić wszem i wobec:  „Mistrz” polskim Grey’em z pewnością nie jest.  Nie można i nie powinno się go przez pryzmat tej amerykańskiej serii oceniać. Powieść Katarzyny Michalak to zjawisko same w sobie:  ciekawe i świeże, niebanalne. Tak więc autorka lekkich i przyjemnych kobiecych powieści sięga do mroków ludzkiej duszy, robi to jednak z właściwą sobie wrażliwością i taktem. Nie rezygnuje jednak z konwencji baśni , używanej we wcześniejszych swoich książkach.  W baśniach zawsze zwycięża dobro, zło zostaje pokonane i wystawione na pośmiewisko. W głębi duszy każdy z nas tęskni za taką wizją świata. Z  całym przekonaniem mogę stwierdzić , ze „Mistrz” jest jak zwierciadło, w którym możemy się przejrzeć, skonfrontować z naszymi najgłębszymi  pragnieniami, nie bać się do nich przyznać, pozbyć się „głupiego” wstydu i zażenowania. Nic co ludzkie, co mieści się w człowieczej naturze nie jest mi obce.  Różne, przeróżne odsłony człowieczej duszy odkryłam w książce pani Kasi.

Bohaterowie powieści Katarzyny Michalak przechodzą długą drogę, by zrozumieć, co jest naprawdę dla nich ważne. Autorka odkrywa przed nami także kolejną słodko-gorzką prawdę o życiu: dobro i szczęście muszą zostać okupione cierpieniem.Wartka akcja, malownicze krajobrazy, sensacyjna fabuła -  scenariusz prawie jak z hollywoodzkiego filmu -  to wszystko znajdziemy w „Mistrzu”.  Niezwykle wyraziste, charakterystyczne postacie – poczynając od niewinnej Soni na drapieżnej, demonicznej Andżelice kończąc  dodają powieści pikanterii. W samych imionach bohaterek doszukiwać się można wyrafinowanej symboliki: Sonia z greckiego „Sophia” czyli mądrość, rozwaga, czystość. Andżelika zaś, Angela – anioł, a raczej demon seksu,  wulkan pożądania. Obie postacie mocno ze sobą kontrastują, paradoksalnie nawzajem się uzupełniając. Wysuwa się z tego następujący wniosek: świata nie można postrzegać tylko i wyłącznie w odcieniach czerni czy bieli. Człowieczeństwo „Mistrza” ma wiele odcieni i na szczęście nie są to odcienie szarości, a cała feeria barw.

Erotyczne sceny w „Mistrzu” są bardzo wysublimowane,  momentami niemal mistyczne.  Całość dopełnia barwne i plastyczne obrazowanie, co zawdzięczamy doskonale dopracowanemu warsztatowi pisarskiemu autorki. Więcej Ci nie zdradzę, Drogi Czytelniku. Czytaj i delektuj się.

Pewnego dnia księżniczka niespodziewanie opuściła swoją twierdzę. Jak się później miało okazać, było to jedyne bezpieczne miejsce w tej zwodniczo pięknej krainie. Poznała jednak smak miłości i rozkoszy.  Za to będzie mu wdzięczna. Na zawsze.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz