Był sobie chłopiec. Miał dobre serce. Nie potrafił
bezczynnie patrzeć na ludzkie cierpienie. Litował się nad zwierzątkami. Dzielił
się wszystkim, co miał. Chłopiec był smutny, bo wydawało mu się, że jego bliscy
go nie zauważają, jakby był niewidzialny. Czuł się bardzo samotny. Pewnego dnia
ruszył z domu szukać swego szczęścia. Nie wiedział jeszcze wtedy tego, że
urodził się pod szczęśliwą gwiazdą. Chłopiec szybko odnalazł swój skarb. Mógł
mieć wszystko, co tylko sobie zamarzył. Pałace, złoto, diamenty – blichtr
bogactwa nie zdołał zabić wrażliwości chłopca. Pomyślał o swoich bliskich, o
lepiance pośrodku lasu i schorowanych rodzicach. Zapakował, ile mógł złota i szlachetnego
kruszcu, związał tobołek i ruszył w powrotną drogę do domu. Bliscy ucieszyli
się na widok. Uściskali go radośnie, widząc złoto i drogocenne kamienie. Już
nie czuł się niewidzialny. Rozpierała go duma, że wreszcie jest potrzebny. Nikt
mu już nie wytykał piegowatych policzków, nie naśmiewał się z odstających uszu.
Chłopiec zabrał rodzinę do miasta, kupił każdemu co ten tylko sobie zamarzył, a
za dwa największe diamenty – ogromny dom z jasnym, przestronnym ogrodem.
Chłopiec był szczęśliwy. Mijał czas, a kosztowności chłopcu ubywało. Stał się
takim samym zwyczajnym chłopcem, jak na początku naszej opowieści. Wtedy stała
się rzecz niezrozumiała i przedziwna. Bliscy znowu przestali go zauważać. Na
każdym kroku wytykali mu, niby żartem, jakim to jest nieudacznikiem, że nie
potrafi sobie przypomnieć drogi do pałacu z kosztownościami. „Mógłbyś przynieść
nam jeszcze trochę”; strofowali go. Chłopiec poczuł się zraniony. Dobre, mężne
serduszko zmieniło się w zimny, szary głaz, który od tej pory miał tkwić w
piersi chłopca jak zadra. Zapomniał wtedy, że urodził się pod szczęśliwą
gwiazdą. Wziął pusty tobołek i powędrował przed siebie. Przed nocą dotarł do
chatki starej czarownicy. Wzięła chłopca za rękę i pokazała gwiezdną mapę nieba
ukrytą w szklanej czarodziejskiej kuli. „Od tej pory będziesz szczęśliwy, bo
nauczysz się kochać samego siebie bez względu na wszystko”- rzekła poważnym
tonem. Następnie podarowała chłopcu księżycowy kamień zawieszony na skórzanym
rzemyku. „To Twój talizman i będziesz go strzegł, zapamiętaj”- przyłożyła
chłopcu kamyk do piersi i natychmiast rozkruszył się głaz, który nosił zamiast
serca. „Pamiętaj, że cokolwiek zrobisz dobrego, czy złego to kiedyś do Ciebie
wróci”. Chłopiec podziękował czarownicy i ruszył w dalszą drogę. Czuł, że
otwiera się przed nim zupełnie nowy świat i nowa przygoda. Uwierzył, że dobro
do niego kiedyś wróci. Wcześniej czy później.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz