wtorek, 29 maja 2012

Kwiat paproci


Był sobie chłopiec. Miał dobre serce. Nie potrafił bezczynnie patrzeć na ludzkie cierpienie. Litował się nad zwierzątkami. Dzielił się wszystkim, co miał. Chłopiec był smutny, bo wydawało mu się, że jego bliscy go nie zauważają, jakby był niewidzialny. Czuł się bardzo samotny. Pewnego dnia ruszył z domu szukać swego szczęścia. Nie wiedział jeszcze wtedy tego, że urodził się pod szczęśliwą gwiazdą. Chłopiec szybko odnalazł swój skarb. Mógł mieć wszystko, co tylko sobie zamarzył. Pałace, złoto, diamenty – blichtr bogactwa nie zdołał zabić wrażliwości chłopca. Pomyślał o swoich bliskich, o lepiance pośrodku lasu i schorowanych rodzicach. Zapakował, ile mógł złota i szlachetnego kruszcu, związał tobołek i ruszył w powrotną drogę do domu. Bliscy ucieszyli się na widok. Uściskali go radośnie, widząc złoto i drogocenne kamienie. Już nie czuł się niewidzialny. Rozpierała go duma, że wreszcie jest potrzebny. Nikt mu już nie wytykał piegowatych policzków, nie naśmiewał się z odstających uszu. Chłopiec zabrał rodzinę do miasta, kupił każdemu co ten tylko sobie zamarzył, a za dwa największe diamenty – ogromny dom z jasnym, przestronnym ogrodem. Chłopiec był szczęśliwy. Mijał czas, a kosztowności chłopcu ubywało. Stał się takim samym zwyczajnym chłopcem, jak na początku naszej opowieści. Wtedy stała się rzecz niezrozumiała i przedziwna. Bliscy znowu przestali go zauważać. Na każdym kroku wytykali mu, niby żartem, jakim to jest nieudacznikiem, że nie potrafi sobie przypomnieć drogi do pałacu z kosztownościami. „Mógłbyś przynieść nam jeszcze trochę”; strofowali go. Chłopiec poczuł się zraniony. Dobre, mężne serduszko zmieniło się w zimny, szary głaz, który od tej pory miał tkwić w piersi chłopca jak zadra. Zapomniał wtedy, że urodził się pod szczęśliwą gwiazdą. Wziął pusty tobołek i powędrował przed siebie. Przed nocą dotarł do chatki starej czarownicy. Wzięła chłopca za rękę i pokazała gwiezdną mapę nieba ukrytą w szklanej czarodziejskiej kuli. „Od tej pory będziesz szczęśliwy, bo nauczysz się kochać samego siebie bez względu na wszystko”- rzekła poważnym tonem. Następnie podarowała chłopcu księżycowy kamień zawieszony na skórzanym rzemyku. „To Twój talizman i będziesz go strzegł, zapamiętaj”- przyłożyła chłopcu kamyk do piersi i natychmiast rozkruszył się głaz, który nosił zamiast serca. „Pamiętaj, że cokolwiek zrobisz dobrego, czy złego to kiedyś do Ciebie wróci”. Chłopiec podziękował czarownicy i ruszył w dalszą drogę. Czuł, że otwiera się przed nim zupełnie nowy świat i nowa przygoda. Uwierzył, że dobro do niego kiedyś wróci. Wcześniej czy później.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz